Robert Podoliński: Z konsekwentnej gry obronnej wynika zero z tyłu

  • Wywiady
21.10.2014
Robert Podoliński: Z konsekwentnej gry obronnej wynika zero z tyłu
Cracovia odniosła zwycięstwo 1:0 w ostatnim meczu na własnym stadionie z Ruchem Chorzów. Trener Robert Podoliński podumowuje wygraną, chwaląc drużynę za dobrą i konsekwentną grę.

Cracovia odniosła zwycięstwo 1:0 w ostatnim meczu na własnym stadionie z Ruchem Chorzów. Trener Robert Podoliński podumowuje wygraną, chwaląc drużynę za dobrą i konsekwentną grę.

- Wygrana z Ruchem to trzecie zwycięstwo z rzędu przed własną publicznością. Czy stadion Cracovii w końcu będzie twierdzą, na którym drużyna będzie wygrywała?

- Bardzo byśmy chcieli, żeby nasz stadion był twierdzą. Jak widać, robimy wszystko, aby tak było, żeby kibice chętnie przychodzili na stadion oglądać drużynę.

- Czy po tym meczu jest pan zadowolony zarówno z wyniku, jak i z gry zespołu?

- Przede wszystkim jesteśmy zadowoleni z wyniku. Ponieważ zrealizowaliśmy to, co sobie założyliśmy przed meczem, a przede wszystkim zależało nam na tym, żeby nie stracić bramki. Zdobyliśmy gola po stałym fragmencie, graliśmy bardzo konsekwentnie i na tyle otwarcie, na ile stać nas przy obecnej dyspozycji. Myślę, że nasza forma będzie coraz wyższa w miarę trwania sezonu, a już teraz wydaje mi się, że pod wieloma względami wyglądamy coraz lepiej.

- Jakie były najmocniejsze strony drużyny w spotkaniu z Ruchem?

- Dyscyplina, konsekwencja, jakość gry obronnej - od najbardziej wysuniętego napastnika jakim był Darek Zjawiński, po bramkara, czyli Krzyśka Pilarza, który był w tym meczu praktycznie bezrobotny, co mnie bardzo cieszy. Jest to dla mnie dużym pozytywem i to jest baza, od jakiej możemy wychodzić na kolejne spotkania.

- Gdyby miał pan porównać grę drużyny w ten piątek do tej w przegranym meczu z Lechią, to na czym polegała główna różnica?

- Największa różnica była w tym, że w meczu z Ruchem zrealizowaliśmy swój plan. Polegał on na tym, że jak najdłużej nie chcieliśmy stracić bramki, a wiedzieliśmy, że w czasie trwania meczu stworzymy sobie sytuacje bramkowe. Podobnie było w meczu z Lechią. Końcówka spotkania należała już absolutnie dla nas, to my mieliśmy przewagę. Od 60 minuty to my w Gdańsku dominowaliśmy, choć może nie przekładało się to na wiele sytuacji bramkowych. Gdybyśmy zagrali w Gdańsku, tak jak było w planie - bardzo konsekwentnie i uważnie na początku meczu - nie stracilibyśmy bramki w pierwszej połowie i uważam, że wtedy wynik byłby otwarty, z dużymi szansami dla nas na odniesienie sukcesu. Tak się nie stało, straciliśmy gola w czwartej minucie i tu zaczęły się nasze problemy. Nie byliśmy w stanie zagrozić bramce Lechii, a ona zagrażała nam bardzo prostymi środkami. W meczu z Ruchem to my nie pozwoliliśmy rywalowi na zbyt wiele.

- W ostatnich trzech meczach drużyna straciła tylko jednego gola, musi to cieszyć, gdyż na początku sezonu najwięcej było narzekań na grę defensywną?

- Tak, gra defensywna calego zespołu w tych trzech ostatnich spotkaniach wyglądała lepiej. Bardzo mnie cieszy, że jest większa świadomość tego, że wszyscy musimy bronić i być odpowiedzialnymi za "stan licznika" po stronie rywala. Z dobrej, konsekwentnej gry obronnej wynika zero z tyłu, a to jest baza, z której musimy wychodzić. Na podstawie pewności w grze defensywnej możemy budować optymizm w akcjach z przodu.

- Najbliższy rywal "Pasów", Pogoń, przegrała w sobotę z Jagiellonią 0:5. Czy to wam w jakiś sposób ułatwia czy utrudnia zadanie?

- Utrudnia o tyle, że nie do końca wiemy, w jakim składzie Pogoń wystąpi. Ponieważ po takim wyniku trener Wdowczyk, na pewno będzie chciał spróbować kilku nowych rzeczy, nie ma ku temu lepszego momentu. I to jest dla nas największy znak zapytania. Dodatkowo wracają piłkarze po kontuzjach. Ale tak naprawdę to skupiamy się na sobie i na tym, co po meczu z Ruchem musimy jeszcze u siebie poprawić, żeby przywieźć ze Szczecina punkty.

Rozmawiała Aleksandra Toczyłowska

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ