Robert Podoliński: Kluczem do Derbów była agresywna gra

    25.03.2015
    Robert Podoliński: Kluczem do Derbów była agresywna gra
    189. Wielkie Derby Krakowa już za nami. Mimo walki i zaangażowania w grę, naszym piłkarzom nie udało się w nich pokonać rywala z drugiej strony Błoń. Trener Cracovii Robert Podoliński w chłodnej analizie, kilka dni po tym meczu szuka powodów przegranej i wspomina o planach treningowych na przerwę kadrową.

    189. Wielkie Derby Krakowa już za nami. Mimo walki i zaangażowania w grę, naszym piłkarzom nie udało się w nich pokonać rywala z drugiej strony Błoń. Trener Cracovii Robert Podoliński w chłodnej analizie, kilka dni po tym meczu szuka powodów przegranej i wspomina o planach treningowych na przerwę kadrową.

    Czy wraz ze sztabem wykonaliście już analizę Derbów, jeśli tak, to jakie płyną z niej wnioski?

    Jesteśmy jeszcze przed analizą tego meczu, ale według mojej subiektywnej opinii, zbyt wielu piłkarzy zagrało poniżej swojego normalnego poziomu.

    W czym upatruje Pan tego przyczyny?

    Tak naprawdę nie wiem. Chyba nastawienie na ten mecz było nie do końca właściwe, bo nie zaczęliśmy tak agresywnie jak planowaliśmy i to właściwie był klucz do rozstrzygnięcia tego spotkania. Wisła zaczęła bardzo agresywnie i narzuciła nam swoje zasady już od pierwszej minuty, co było widać w momencie ataku Głowackiego na Rakelsa. Chcieliśmy tego bardzo uniknąć, ale się nie udało.

    Wobec tego sądzi Pan, że mecz dla "Pasów" skończył się już po pierwszym golu dla Wisły?

    Absolutnie nie, widać było bardzo fajną reakcję po bramce na 2:0, mimo że do tej pory gra nam się nie układała, zareagowaliśmy bardzo dobrze. Strzeliliśmy bramkę na 2:1, w szeregi Wisły wkradła się duża nerwowość, bo widać to było, że przeciwnik zaczął tracić kontrolę nad tym co się działo na boisku. Potem niestety nabraliśmy zbyt dużo optymizmu, pojawiła się czerwona kartka dla Bartka Kapustki , kontuzja Marcina Budzińskiego. Strata Bartka spowodowała utratę znacznej części naszych atutów. Jedenastu na jedenastu może bylibyśmy w stanie coś na Wiśle przy tym wyniku więcej ugrać, bo Wiślacy poczuli się bardzo mało pewnie po tym golu, bardzo szybko straconym. Natomiast ta karta i kontuzja Marcina przy wykorzystanych trzech zmianach zakończyły możliwość dogonienia Wisły.

    Jednak decyzja Bartka Kapustki była najsłuszniejszą jaką można było w tej sytuacji podjąć?

    Tak, zdecydowanie. Zbyt optymistyczne podejście do stałego fragmentu sprawiło, że Bartek został sam z Brożkiem i moim zdaniem zachował się on jak dojrzały zawodnik. Nie mam do niego żadnych pretensji, bo podjął najlepszą z możliwych decyzji.

    Dlaczego nie udało się zdobyć wyrównującej bramki?

    Był na to i czas i możliwości, ale coś nam nie wychodziło w grze ofensywnej, mimo że to był moment, kiedy to my dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce i to Wisła zaczęła się bronić, co pokazała kolejna sytuacja Marcina Budzińskiego, której niestety nie udało się wykorzystać. W końcu gospodarze, po czerwonej kartce dla nas zaczęli stopniowo przejmować kontrolę nad meczem i już jej nie oddali.

    Marcin Budziński nabawił się podczas tego meczu kontuzji. Czy jest to poważny uraz?

    Jest to stłuczenie i na razie będzie trenował indywidualnie, ale mam nadzieję, że w najbliższych dniach dołączy do zespołu. Na Lechię będzie w stu procentach przygotowany.

    Jakie są plany treningowe na czas przerwy reprezentacyjnej?

    W tym tygodniu prawie codziennie trenujemy dwa razy dziennie. W przyszłym planujemy grę wewnętrzną z drugim zespołem. Cały czas przygotowujemy się do meczu z Lechią.

    We wtorek  trenowaliście z drużyną rezerw, dzisiaj na boisku z pierwszą drużyną widzieliśmy Łukasza Zejdlera i Krzysztofa Szewczyka. Czy zostaną oni na stałe włączeni do kadry pierwszego zespołu?

    Od poprzedniej rundy prowadzimy taką politykę, że kadra pierwszego zespołu jest płynna i kwalifikują się do niej zawodnicy, którzy na treningach wyróżniają się swoimi umiejętnościami i zaangażowaniem. Łukasz i Krzysiek spełnili te warunki na chwile obecną zostali dołączeni do kadry.

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ