Marcin Budziński: Wygrana w derbach to prestiżowa sprawa

    30.11.2015
    Marcin Budziński: Wygrana w derbach to prestiżowa sprawa
    - Długo pracowaliśmy na ten sukces. Jeżeli nadal będziemy konsekwentni w tym, co robimy to myślę, że będzie dobrze – powiedział "Budzik" po zwycięskich 191. Wielkich Derbach Krakowa.

    - Długo pracowaliśmy na ten sukces. Jeżeli nadal będziemy konsekwentni w tym, co robimy to myślę, że będzie dobrze - powiedział  "Budzik" po zwycięskich 191. Wielkich Derbach Krakowa.

    - Cracovia czekała na ekstraklasowe zwycięstwo przy ulicy Reymonta ponad pół wieku. Jak ten sukces smakuje?

    -Nie tylko dla mnie, ale chyba dla wszystkich to szczególna wygrana. Nie jest tajemnicą, że Cracovia nie wygrała tutaj od 56 lat. My mocno liczyliśmy na to zwycięstwo. Cała drużyna na nie zapracowała.

    - Wyszedłeś na boisko jako kapitan „Pasów". Czy to wyzwoliło w tobie dodatkowe emocje?

    - Tak po prostu wyszło. Nie zagrał Krzysiek Pilarz, nie było Piotrka Polczaka. Ja starałem się podejść do tego meczu normalnie. Nie chciałem dać się zwariować. To, że miałem opaskę na ramieniu aż tak się dla mnie nie liczyło. Najważniejsze były trzy punkty.

    - Udało się je zdobyć dzięki temu, że już na samym początku zaskoczyliście Wisłę swoją dobrą grą. Wystarczyło 20 minut, żebyście prowadzili 2:0.

    - Ten mecz miał różne momenty. Zaczęliśmy dobrze, strzeliliśmy jedną bramkę, za chwilę poprawiliśmy wynik. Potem wkradła się nerwowość. Oddaliśmy Wiśle pole, co poskutkowało strzeleniem bramki na 2:1. Druga połowa to już taka przebitka. Obie drużyny próbowały coś ugrać. Na szczęście było widać w nas kolektyw i to, że razem zapracowaliśmy na to zwycięstwo.

    - Oddanie pola Wiśle mogło się dla was skończyć utratą kolejnej bramki. Kibice Cracovii śledzący spotkanie przed telewizorami chyba do końca nie mogli mieć pewności, jakim wynikiem zakończą się 191. Wielkie Derby Krakowa?

    - Wisła stworzyła sobie dużo groźnych sytuacji, ale my nie pozostaliśmy bez odpowiedzi. Też mieliśmy swoje szanse na kolejne bramki. W drugiej połowie mecz był dosyć otwarty. Tempo spotkania było bardzo szybkie. Ten mecz kosztował nas dużo zdrowia i siły. Każdy z nas dał z siebie wszystko, by udało się utrzymać prowadzenie do końca i dopisać sobie trzy punkty.

    - Czy to, że mieliście cały stadion przy ulicy Reymonta przeciwko sobie bardziej zmotywowało was do walki?

    - Spodziewaliśmy się tego, że kibice będą na nas krzyczeć i  gwizdać. Wiedzieliśmy, że nie możemy się dać zwariować. Myślę, że każdy sobie gdzieś z tym poradził przed meczem.  Przejechaliśmy tu  po to, by walczyć i to się opłaciło. Każdy z nas skupił się na grze i swoich zadaniach. To, co działo się obok tego meczu, zostawiamy kibicom.

    - 191. Wielkie Derby Krakowa były dla was poniekąd spotkaniem za sześć punktów, tym bardziej, że teraz czekają was mecze z trudnymi rywalami - z Podbeskidziem Bielsko-Biała i Piastem Gliwice?.

    - Oczywiście wiadomo, że zwycięstwo w Derbach Krakowa to jest sprawa prestiżowa dla wszystkich. Każdy z nas patrzył na to, że to są Derby i trzeba to wygrać. Zdobyliśmy cenne trzy punkty, które pozwoliły nam się w tym czubie trochę ustabilizować.

    - W poprzednim sezonie w derbach, które odbywały się na stadionie Wisły zdobyłeś bramkę. Czujesz pewien niedosyt, że tym razem nie udało Ci się wpisać na listę strzelców?

    - Nie. Wygrane derby, to wygrane derby. Wtedy strzeliłem gola, ale co to za satysfakcja, skoro trzy punkty zostały na Reymonta. To zwycięstwo cieszy bardziej, bo zapracowała na nie cała drużyna.

    - W 191. Wielkich Derbach Krakowa przełamaliście pewną barierę. Ten sezon jest dla was bardzo udany, bo zajmujecie trzecią pozycję w tabeli. Na co jeszcze was stać?

    - Dlaczego mamy dalej nie punktować i iść w górę tabeli? Długo pracowaliśmy na ten sukces, ale szybko to można zepsuć. Jeżeli będziemy konsekwentni w tym, co robimy to myślę, że będzie dobrze. Musimy zachować jednak chłodne głowy. Mamy nadzieję, że ta passa szybko się nie skończy.

    Karina Kaproń

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ